sobota, 4 lipca 2015

Od Victorii

     "Ona mieszka tutaj!"  "Zabić ją!". Moje mieszkanie płonęło. Ludzie z widłami stali pod drzwiami. Ja jednak jestem żywiołakiem. Mi ogień nic nie zrobi. Odganiałam jednak go. Pakowałam się. W tedy weszli. Wyskoczyłam z okna. Leciałam i leciałam. Paliłam ludzi,którzy palili moje byłe mieszkanie. Skoczyłam do banku i wybrałam wszystkie pieniądze. Uciekłam. Usiadłam na drzewie. Wyjęłam pamiętnik i zaczęłam pisać:


środa, 15 lipca 2183 roku

Drogi pamiętniku!

Nie wiem jak się domyśleli,ale jednak to zrobili. Wiedzieli,że nie jestem człowiekiem. Według nich tacy jak ja muszą zginąć. Ja też. Ta,co nigdy nikogo nie skrzywdziła.. Czemu ci,co nic nie zrobili muszą cierpieć przez jednego głupca,który nie uważał. Niektóre rasy się nienawidzą. Próbują się zabić,mimo tego,że tak wiele je łączy. Jesteśmy jak jeden organizm- możemy się nienawidzić,ale mimo wszystko jesteśmy od siebie zależni.. Jeden organ popełni błąd to wszystkie cierpią... 
Muszę znaleźć miejsce,gdzie nie będę uważana za wroga. Gdzie nie będę inna. Muszę dostać się do Walhalli.

    
      Znaleźć High Mountains nie było trudno- są przecież ogromne. Zaczęłam się wspinać. Pomagałam sobie wiatrem. Nie musiałam się zbytnio męczyć.Nie spotkałam nikogo. Nie zamierzałam też nikogo spotykać... W końcu dotarłam na szczyt. Była noc. Walhalla była.. piękna. To moje miejsce. Zeszłam,a raczej zleciałam jako wiatr. Zaniosłam moje rzeczy do hotelu Grand. Recepcjonista zaprowadził mnie do mojego pokoju. Jest... brak mi słów. Położyłam się spać Jednak za chwilę się obudziłam... Koszmary. Wstałam i wyleciałam na dach jakiegoś budynku. Tam siedziała dziewczyna. Miała czarne włosy,niebieskie oczy i była ubrana na czarno. 
 -Hej-powitałam dziewczynę.-Nie będzie ci przeszkadzało,jak tu sobie usiądę?
Dziewczyna przyjrzała mi się.
 -Nie.
Usiadłam na skraju dachu.
 -Jestem Victoria. Victoria Laxert.


Usagi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz