W takim razie do następnego. - Uśmiechnąłem się do Usagi.
-Pa. - Pożegnała się i poszła do siebie.
Ta sytuacja była dla mnie dość dziwna. Miasto w którym nie ma ani jednego człowieka. Wydawało mi się to zbyt nierealne. Rzuciłem kluczę na szafkę, a sam skoczyłem na łóżko. Nie mogłem trafić na lepszy pokój. Westchnąłem i zacząłem lustrować sufit.
-Jak zwiedzanie? - Przerwałem panującą ciszę.
-Co tak leżysz i się cieszysz? - Padło pytanie Lucivara.
-Wszytko i nic. - Odpowiedziałem i ruszyłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, uprałem spodnie, koszulkę i wróciłem do łóżka. Zgasiłem światło i poszliśmy spać, znaczy się ja to zrobiłem. Za mojego ducha nie gwarantuję.
*** Następnego dnia ***
Dzień zacząłem o dziwo nie od ćwiczeń lecz od wyprawy na zakupy. Nienawidziłem tego typu spędzania czasu, ale czasami trzeba.
W centrum kupiłem kilka nowych ciuchów i wróciłem do swojego pokoju. Oczywiście Lucivar musiał mi towarzyszyć oraz dogadywać.
-Wreszcie u siebie. - Zachowywał się jakby był najbardziej zmęczoną osobą na świecie. Cały czas musiał jęczeć, że chce wracać. Jakby nie mógł po prostu się gdzieś ulotnić.
Przebrałem się w szare dresy, czarną koszulkę i wyszedłem biegać. Krążyłem ulicami miasta, aż dotarłem do parku. Usiadłem na jednej z ławek. Duch stróż został w domu, nie miał ochoty mi towarzyszyć tym razem.
-Znowu się widzimy. - Usłyszałem z góry znajomy głos
-Witaj Usagi. - Za mną stało drzewo, podniosłem wzrok. Na jednej z gałęzi siedziała dziewczyna.
Usagi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz