Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, chłopak zamknął drzwi. Szybko odstawiłam miskę, wyszłam z pokoju i pobiegłam za nim.
- Już uciekasz? - rzuciłam, gdy go dogoniłam.
- A co, stęskniłaś się? - Odparł Luke, uśmiechając się ironicznie.
- Nie. - Czasami naprawdę siebie nie cierpię przez brak prawidłowego wyczucia sarkazmu. - I tak chciałam wyjść na dwór, to pomyślałam sobie, że ci potowarzyszę w poszukiwaniach zaginionego pokoju.
- Bardzo zabawne.
Dalej szliśmy po schodach w milczeniu. Gdy byliśmy już na ostatniej prostej przed holem, zauważyłam, że na ostatnim stopniu stał wózek sprzątaczki.
- Uważaj! - krzyknęłam, gdy zorientowałam się, że Lucas nie ma zamiaru go ominąć. Chłopak wpadł na wózek i czekał go rychły upadek ze schodów. Instynktownie wyrzuciłam przed siebie ramiona i Luke przeleciał nad całym bałaganem, który zdążył się zrobić, po czym wylądował nieco dalej na podłodze.
O choroba, miałam nie ujawniać czarów tak szybko, pomyślałam, może nie zauważy?
Poszłam szybko na hol i udając, że to był zwykły wypadek, podeszłam do Lucasa i spytałam, czy wszystko gra.
*Lucas?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz