piątek, 10 lipca 2015

Od Alaider

Obudziłam się rano w pokoju hotelowym. Na początku się zdziwiłam, ale przypomniałam sobie, dlaczego tu jestem. Wtargnięcie niemagicznych zmusiło mnie do pospiesznego zabrania dobytku i ucieczki jak najdalej od niebezpieczeństwa. Choć gdybym umiała walczyć, może pomogłabym w ich przepędzeniu... Byłabym z braćmi...
Ubrałam się i poszłam na recepcję, by dopytać o śniadanie.
- Owszem, obiady wszyscy goście jedzą o określonej porze w dużej sali - powiedziała recepcjonistka - ale śniadanie można zamówić sobie do pokoju.
- Zamówić?
- Przez telefon. Dzwoni pani i zamawia posiłek z karty dań, która powinna leżeć obok.
- Ojej. - Musiałam mieć w tym momencie co najmniej śmieszny wyraz twarzy. - Nigdy nie korzystałam z "telefonu".
- To zrozumiałe. Elfowie nie mają takich wynalazków, ale zapewniam, że pani uda się ogarnąć, jak działa.
- Dobrze, dziękuję.
Wróciłam do siebie i rozejrzałam się. Na lewo od drzwi stał stolik, a na nim jakaś skrzynka. Podeszłam i zorientowałam się, że ktoś zostawił karteczkę, na której została zapisana instrukcja:
Aby zamówić śniadanie do pokoju:
1. Podnieś słuchawkę.
2. Na tablicy cyfr wystukaj kombinację: 33571 i potwierdź, wciskając guzik z zielonym symbolem.
3. Gdy połączenie zostanie odebrane, powiedz, co zamawiasz i do którego pokoju ma zostać dostarczone.
4. Poczekaj na potwierdzenie zamówienia, podziękuj i rozłącz się, wciskając guzik z czerwonym symbolem.
Następnym razem powinnam dwa razy się zastanowić, zanim zawrócę głowę tej miłej pani, pomyślałam.
Rzeczywiście, obsługa telefonu nie była aż tak trudna, więc po dwóch minutach mogłam spokojnie czekać na posiłek. Po kolejnych dziesięciu do drzwi zapukał boy, położył na stole sałatkę z tuńczykiem, życzył smacznego i wyszedł.
Chwyciłam miskę i usiadłam na łóżku. Jadłam w spokojnej ciszy, dopóki ktoś nie zapukał do drzwi.
- Otwarte! - zawołałam, myśląc, że to ktoś z obsługi.
*Ktoś zechce przywitać nową?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz