poniedziałek, 6 lipca 2015

Od Mourder

Biegłam już 3 dni... Wciąż przed oczami miałam tyvh ludzi... Ich wrzaski, że ich zdradziłama, że jestem nic nie wartą bestią, że takich jak ja powinno zabijać się od razu, oraz te najgorsze z.nich, a przynajmniej dla mnie...Te gdy ciotka krzyczała:
-To pewnie ty ich zabiłaś! Na mnie też już pewnie czatowałaś! Zobaczysz znajdziemy cię i zabijemy! -Wypowiedziałam te słowa już szeptem, są to jedne z niewielu, które tak trafiają w moją psychikę...
Wbiegłam właśnie na jeden ze szczytów, z którego miałam doskonały widok, na wszystko co mnie otacza. Widziałam kilku takich jak ja, wyrzutków... Powoli już zmierzyć zmierzchało, lecz ja nie miałam zamiaru stąd schodzić. Przemieniłama się w postać ludzką i usiadłam na jedej ze skał. Moje nogi zwisały nad przepaścią, jednak ja po prostu beztrosko nimi machałam w powietrzu. Najpierw podpierałam się na łokciach, lecz potem po prostu opuściłama ręce i położyłam się na plecach i zamknęłama oczy, wsłuchując się w otaczający mnie świat.
Siedziałam tak już dobre 2 godziny, gdy poczułam czyjąś obecność. Jednak wyczułama także, że jest on niegroźny, więc po prostu olałam jego obecność...
-Też lubię tu przesiadywać... -Odezwał się po chwili przyjemnego jak dla mnie milczenia. Świetnie, na pogawędkę mu się zebrało
-Yhym... -Odparłam tylko cicho nie otwierając oczu...

Ktoś??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz