Odwzajemniłam uśmiech, w sumie to chyba nie chcę tak zaczynać znajomości... Yhh, czy tł znowu ta bipolarność?!
-Ym... Bo jeśli chodzi o tą bladą cerę... To ja mam tak normalnie... -Sprobowałam się uśmiechnąć, lecz wyszedł jakiś grymas, jak zawsze...
-Serio?! -Zapytała lekko ściągnięta z tropu...
-Yhym... -Mruknęłam -Pewnie miałam to po mamie... Ona też była niesamowicie blada... -Powiedziałam prawie szeptem, dzięki Bogu Laura zauważyła, że coś jest na rzeczy i nie dopytywała o resztę...
-Ile masz lat? -Zapytała po chwili ciszy łapiąc ze mną kontakt wzrokowy
-19... -Mruknęłam pod nosem, lecz przypominając sobie, że tym razem nie gadam sama ze sobą od razu Powiedziałam głośniej i bardziej stanowczo -19.
-Ja 18... Czyli nadal jestem tu najmłodsza... -Spuściła głowę
-Dokąd idziemy? -Zapytałam siląc się na uśmiech, tym razem wyszedł banan, a nie krzywy grymas
-Może do karczmy, pewnie jesteś głodna... -A ta znów wie lepiej czego mi potrzeba, nie skomentowałama tego jednak i po prostu szłam za dziewczyną.
Po chwili znalezłyśmy się w tej karczmie. Usiadałyśmy przy jednym ze stolików i zamówiłyśmy o dziwo to samo... Czekając na jedzenie Lara. chyba nie mogąc już wytrzymać zaczęła rozmowę...
-Urodziłaś się wilkołakiem? -No to trafiła w idealny temat, skrzywiłam się i wściekłym wzrokiem zaczęłama wgapiać się w talerz.
-Nie... -Wysyczałam -A ty? -Starałam się brzmieć miło, jednak słychać było jad i złość w moim głosie...
Lara??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz