Spojrzałam ostatni raz na Larę i obróciłam klucz w ręce kilka razy. Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do recepcji. Mężczyzna stojący za mną od razu oderwał się od komputera i spojrzał na mnie z uśmiechem. Był to jednak jeden z tych sztucznych uśmiechów, jakie często noszą stewardessy.
-W czym mogę pomóc? -Zapytał przesłodzonym głosem, na co ja skrzywiłam się.
-Jak dojdę do... -Nie skończyłam zdania, bo chamsko mi przerwał
-Tymi schodami, 3 piętro, drugi pokój od lewej. -Wypowiedział na jednym tchu
-Dzięki... -Rzuciłam odchodząc. Tsa, już zapomniałam jak mam iść. ale to nie ważne.
Wchodziłam właśnie na drugie piętro, gdy ktoś na mnie wpadł, a siła z jaką mnie pchnął sprawiła że upadłam i zleciałam na półpiętro.
-Uważaj jjak leziesz idioto! -Warknęłam, gdy już spadłam
-O boże, nic ci nie jest?! -Zapytał przejęty i natychmiast zszedł, by pomóc mi wstać. Wyciągnął rękę w moją stronę, lecz ja tylko warknęłam na niego i wstałam samodzielnie.
-Idiota... -Prychnęłam wymijając go.
Nagle na korytarz wpadło kilka osób.
-Co się tu stało? -Zapytała Lara unosząc jedną brew ku górze
-Nic... -Mruknęłam i wyminęłam ich wszystkich wspinając się na moje piętro. Lara posłała zdziwione spojrzenie chłopakowi, który mnie potrącił.
W końcu odnalazłam swój pokój... Czym prędzej weszłam do środka zamykając drzwi i rzucając się na łóżko. Ledwo co zamknęłam oczy, a ktoś mi przerwał pukając do drzwi. Zignorowałam to jednak i dalej próbowałam rozkoszować się samotnością. Pukanie jednak nasiliło się. Zerwałam się z łóżka i wkutmrzona podbigłm do drzwi, otwierając je szybko.
-Czego?! -Zmierzyłam wilkołczą dwójkę. O tak, czułam to, ten chłopak obok Lary jest wilkołakiem jak my.
-Chciałem tylko przeprosić... -Mruknął siląc się na uśmiech
-Nie trzeba... -Mruknęłam wpuszczając wzrok -Nic mi nie jest... -Wróciłam wzrokiem do tej dwójki i ponownie skanowałam ich twarze -Coś jeszcze?
Lara, Theo? Nwm co mnie naszło, ale mi się nudzi xdd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz