Nie mogłam zdecydować się co wybrać.
-Wybierzesz coś w końcu?-zniecierpliwił się chłopak.
W końcu zdecydowałam się na frytki, cole i łagodne kawałki kurczaka.
Niedługo po tym przyniesiono nam jedzenie. Zaczęłam jeść, gdy ja zjadłam połowę, na talerzu chłopaka nic nie było.
-Wiesz co może masz i wilczy węch, ale wilczy apetyt też-uśmiechnęłam się i dojadłam swój posiłek.
Zostawiliśmy pieniądze i wyszliśmy po za lokal.
-Jak było?-zapytałam.
-Wiesz, może lepiej nie zaprowadzaj mnie do knajpy pełnej czarodziejów-mruknął.
-Tia...jak chcesz-odparłam-teraz może zdradzisz mi swoje imię.
-Theo-uśmiechnął się.
-W końcu się dowiedziałam-też się uśmiechnęłam.
Theo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz