czwartek, 9 lipca 2015

Od Victorii-CD Theo

Więc to ja mam zabić tego niedźwiedzia. Okej! Theo stał z tyłu i patrzył. Już miałam zadać niedźwiedziowi ognisty cios,gdy nagle drugi wziął mnie od tyłu. Nie byłam przygotowana na taki przebieg wydarzeń. Niedźwiedź zranił mnie w nogę i w tedy do akcji wszedł Theo i pokonał niedźwiedzie.
 -Dałabym sobie radę-odpowiedziałam.
 -Oczywiście-odpowiedział chłopak, uśmiechając się.
 -Czyżbyś wątpił w moje umiejętności?
 -Nie śmiałbym-odpowiedział zawadiacko wilkołak, nadal się uśmiechając.
 -Ta zniewaga krwi wymaga!-krzyknęłam żartobliwie. Już miałam go gonić,gdy noga dała o sobie znać. Rana bolała niemiłosiernie. Już miałam upaść,gdy chłopak mnie złapał,ale pod wilczą postacią. Zaczął gdzieś biec. Ja na jego grzbiecie. Dobiegliśmy do szpitala.
 -Po co?-spytałam,będącego już w ludzkiej skórze chłopaka.
 -Jeszcze się pyta.. Niech ci zbadają te nogę.
 -Do wesela się zagoi. Jeszcze u istoty nadprzyrodzonej...
 -Może wystąpić zakażenie albo amputacja nogi..
 Nie odpowiedziałam nic. I tak nie ma po co się z nim kłócić,bo to on jest teoretycznie zdrowy a ja ranna. Weszliśmy do szpitala,gdzie przeczyścili mi ranę i założyli opatrunek. Nie było to nic strasznego. Wychodząc z gabinetu,zauważyłam,że Theo czekał. Pewnie ma tu kogoś,lecz kiedy ja zamierzałam podejść po swoje rzeczy,ten mnie uprzedził.
 -I co czym się tam zaraziłaś? Wścieklizną?
 -Niczym... A ty nie masz domu?
 -Mam a co?
 -To po co na mnie czekałeś?
 -Tak odpowiadasz na moją życzliwość? 
 -Nie po prostu...-tu zastanowiłam się, jak powiedzieć to,żeby nie zabrzmiało,jakbym kokietowała, flirtowała czy coś.-Nie jestem przyzwyczajona,że ktoś na mnie czeka... Od dziecka jestem piątym kołem u wozu...


Theo? "nagle drugi wziął mnie od tyłu" xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz